Aktualnie jesteś: Strona główna » Aktualności
 
 

Boże Narodzenie po Mazursku

2015-02-03

Nie można im bowiem odmówić niezwykłego czaru, który sprawia, że pękają nawet najbardziej zatwardziałe serca, jak w „Opowieści Wigilijnej” Dickensa. Dla wielu Polaków narodziny Chrystusa stanowią też doskonałą okazję, by móc zasiąść przy świątecznym stole w pełnym, rodzinnym gronie i w czarze tej niesamowitej atmosfery porozmawiać z bliskimi, których się dawno nie widziało. Boże Narodzenie jednoczyło bowiem ludzi od początków istnienia tradycji obchodzenia tego święta – niezależnie od majętności i pochodzenia rodziny.

 

Obecnie Boże Narodzenie w całej Polsce wygląda podobnie – rozpoczyna je uroczysta, wigilijna kolacja uświetniona śpiewaniem kolęd i pastorałek, następnie wszyscy biorą udział w Pasterce. Kolejne dwa dni skupiają się przede wszystkim na siedzeniu przy suto zastawionych stołach i wesołej rozmowie z najbliższymi. Tradycje świąteczne poszczególnych regionów różnią się jednak od siebie – zwłaszcza te, które wywodzą się z poprzednich wieków. Jak zatem wyglądały przygotowania i uroczystości u dawnych Mazurów?

Mieszkańcy Mazur posługiwali się specjalnym określeniem dla Bożego Narodzenia - w tym regionie narodzenie Chrystusa nazywano bowiem „godami”. Przygotowując się do nich, tak jak ludność pochodząca z innych części Polski, postępowali zgodnie z wytycznymi trwającego cztery tygodnie adwentu. Pleciono tradycyjny wieniec z choinki i co tydzień zapalano na nim kolejną świecę. Punktem wieńczącym adwent była msza wigilijna zwana „jutrznią na gody”, którą uświetniały pieśni o narodzeniu Chrystusa i scenki nawiązujące do poprzedzających cud narodzin. W przeciwieństwie do dzisiejszych potraw wigilijnych, nie były one postne – zwyczaj ten wprowadzono wiele lat później. Na stołach gościły zatem dania przyrządzane w mazurskich chatach na co dzień. Rozsmakowywano się także w gotowanej na różne sposoby gęsinie.

Co ciekawe, do 1945 roku Mazurowie nie znali zwyczaju łamania się opłatkiem. Do tego niedawno, bo dopiero w 1910 roku przyjęła się tradycja ubierania choinki, którą w niektórych wsiach zastępował niekiedy po prostu słup zboża lub kolorowe gałązki. Pod iglaczkiem nie było miejsca na bogate prezenty – stawiano tam bowiem talerze wypełnione po brzegi jabłkami, własnoręcznie pieczonymi piernikami czy wybornymi cukierkami. Z upominkami spieszył Nikolus lub Pikolus – mazurski odpowiednik Świętego Mikołaja, odwiedzający wszystkie grzeczne dzieci.

Współczesna Pasterka także wywodzi się dawnych tradycji. Jednakże tylko w miastach spotykano się w kościołach o godzinie dwunastej w nocy – ludność wiejska przychodziła na tę mszę zazwyczaj następnego dnia rano. Były to uroczystości niezwykłe – tak, jak podczas „jutrzni na gody” świątynia w blasku świec rozbrzmiewała śpiewem wiernych. Nabożeństwem tym zachwycali się podobno nawet mieszkający na tych terenach Niemcy.

Boże Narodzenie było zatem niezwykłym świętem także dla naszych przodków. Dawny czar, choć teraz nieco unowocześniony, nadal sprawia, że ludzie zbliżają się do siebie i cieszą się wspólnym czasem spędzonym w rodzinnym gronie. Starych i współczesnych Mazurów, choć obchodzenie przez nich tych Świąt nieco się różni, łączy zapach świątecznego drzewka, smakołyki na stole i przyjemna, bożonarodzeniowa atmosfera. Zmieniło się wiele – ale urok uświetnienia narodzin Chrystusa pozostał nadal ten sam.

 

Autor artykułu
Hotel Masuria zachęca wszystkich do odpoczynku na Mazurach, bo to prawdziwy Cud Natury.

Wróć do listy »

  Schowek (0)